
Główna akcja książki umiejscowiona jest w Krakowie w latach 1904-1905, część powieści dzieje się też za granicą, głównie na Madagaskarze. Określenie retro kryminał albo kryminał historyczny to mimo wszystko trafna klasyfikacja, aczkolwiek tło historyczno-społeczne oraz wątki obyczajowe są tak rozbudowane, że intryga kryminalna stanowi tylko klamrę, która spina fabularnie całość. Powieść rozwija się stopniowo, niespiesznie, zaś klimat i realia historyczne są równie ważne, jak reszta. Na pewno nie jest to powieść akcji albo grozy – choć popełniane zbrodnie są dosyć drastyczne i okrutne – fabuła jest znacznie bardziej inteligentna i przyzwyczajeni do sensacyjnych powieści kryminalnych poczują rozczarowanie.
Zagadka morderstw popełnionych w grodzie Kraka stanowi oś fabularną książki, przez którą jednak prześwituje dużo bogatsza całość.
Mam takie wrażenie, że powieść ta jest też pretekstem do opowiedzenia nam o dawnym Krakowie, o ludziach, którzy wtedy żyli, o tamtejszym społeczeństwie, zwyczajach, kulturze, sztuce. Jak również rozwijającej się nauce i ówczesnych, raczkujących dopiero, metodach kryminalistycznych. Przeniesienie części akcji poza tereny polskie spowodowało zaś, że możemy spojrzeć z szerszej perspektywy na niegdysiejszy świat i monarchię austro-węgierską.
Jeden z dwójki autorów jest historykiem i podejrzewam, że to dzięki temu mamy doskonale i z rozmachem oddane realia epoki. Powieść ta ma bardzo duży walor poznawczy. Jestem Krakowianinem od trzech dekad, a dowiedziałem się sporo różnych informacji na temat mojego miasta i miałem dużo frajdy „spacerując” znanymi mi uliczkami i odkrywając je na nowo.
Psychologia postaci jest na wysokim poziomie. Pokazane są konteksty i motywacje. Bohaterowie są pełnokrwiści, ich postawy zróżnicowane, dialogi wiarygodne. Także postacie kobiece są różne: od prostytutki do jednej z głównych bohaterek, będącej przybyłą ze studiów w Paryżu młodą sufrażystką. Główny bohater Jan Edigey Korycki to znowuż człek targany emocjami, a jednocześnie ktoś bliski każdemu z nas, próbujący żyć tak, aby móc sobie spojrzeć w twarz w lustrze bez wyrzutów.
Duży plus należy się również autorom za język: bardzo sprawny, plastyczny, z elementami konwencji sprzed wieku. Zwracają uwagę rozbudowane opisy, szczególnie elementów architektonicznych i pomieszczeń.
Zakończenie jest naprawdę dobre, ale jednocześnie nie do końca precyzyjne, wręcz otwarte, wzbogacone o pierwiastek mistyczny, by nie rzec nadprzyrodzony. Jak wiadomo, w kryminale czytający oczekuje bardzo dokładnego wyjaśnienia, gdy dochodzi do ostatnich stron, a tu nie wiadomo do końca, jak to interpretować. Podobno ma się ukazać następna część, może być to zatem dobry punkt wyjścia do wyjaśnień i rozwinięcia niektórych wątków.
Niemniej jestem tą pozycją zachwycony, nawet jeżeli końcówka jest odrobinkę dziwna, to jest opowieścią, w której niemal brak słabych punktów. Świetnie wyważoną, ciekawą, dającą także czytelnikowi sporo wiedzy. Uczy i bawi zarazem. Słowem – szef kuchni poleca!