W ojczyźnie dźwięków

Mój fortepian nie słyszał, jak tylko mazury
(Chopin w liście do rodziny, 1831)

W ojczyźnie dźwięków

Dwa kolory z kości słoniowej,
Spowite bielą i czerwienią,
Łuk to ścieżka biegnąca przez pole,
W codziennej pracy ludzie za miedzą.
Melodię powiew gra podskórnie,
Opasując rodzimą ziemię,
Pejzaż przed oczyma pląsa bujnie,
Raz, dwa, trzy, mazur, kujawiak, oberek.

Usłysz, jak takty przez czas rezonują,
Membraną jest serce czyste i szczere,
W powietrzu dźwięki wskroś Wisły kołują,
Miasta i wioski skroplone w nut szereg.
Oktawy basu, kolejne akordy,
Dostojnie i miarowym tempem,
Fortissimo dla słowiańskiej korony,
Pod palcami uderzają werble.

Nieśmiertelna emocji precyzja,
Gdy krążysz ciągle między żywymi,
Z nowych klawiatur opowieść stara,
Ze źródła będą strumienie biły.
Złożone w sanktuarium pięciolinii,
Serce najdroższe z Żelazowej Woli,
W kościele diatoniki i chromatyki,
Na wiekuistą światłość pomnik.