Pochwała alchemii

Pochwała alchemii

W palimpsestowych dziejach miesza ingrediencje.
Poszukując złotego wieku Owidiusza.
Alchemik perkolować chce z życia esencję
i pyta czemu rośnie kwiat i śpiewa pliszka.

Od południowych krańców po skraj Hiperborei
z uporem trzymamy się życia za wszelką cenę.
Wciąż się odradza jak skóra węża Hygiei,
poszukiwacz odpowiedzi, badacz, gdzie Eden?

Jedynie głębiej chodząc po tych samych śladach.
Krew żółwia, zamawiania, żywica, mitrydat,
cichorea, euphrasia, petroselinum, salvia,
potem steryd, antybiotyk, antydepresant.

Nieistniejących rzeczy niezmienna galeria:
bliźni doszczętnie dobry, perpetuum mobile,
koń, w którego się kogoś robi, piąta klepka,
eliksir młodości, zawsze szczęśliwy człowiek.

Alchemik, ten którego nosi w sobie każdy.
Procesja trwa, gdy rządzą nami Mars i Eros.
Ułomny student doskonałej zasady.
Sługa piekieł, lokator czyśćca, ajent niebios.