Tuwimowskie tango

Julianowi Tuwimowi

Tuwimowskie tango

Nie ważne, czy towar zyska,
tu będzie zabawa towarzyska.

To poezji kokaina,
rym z rytmem dwaj Able bez Kaina.

Ona sapie, jęczy, kwili,
powyginana w odmęcie chwili.

Polska mowa narodowa,
tu się chichocze, a tam znów chowa.

Bliskie są mi słowa wszystkie,
tak jakbym zrzucił figowy listek.

Długopis drży i spazmuje,
ja mu paliwo przygotowuję.

Ogromna i pot z niej spływa,
stoi na wersach lokomotywa.

Startuje szalony pociąg,
klauzule czują do siebie pociąg.

Litery prą w eskapady,
przez cztery rogi, cztery estrady.

Papier, atrament i blaszka,
toczy się lekko fraszka – igraszka.

Środek pełen jest potencji,
faluje dziko w sylab esencji.

Stój! średniówka już nie fika,
czasy rozkoszy – ars poetica.

W transie jestem nie na żarty,
niby pasibrzuch wciąż nienażarty.