Proces poszlakowy
Rozmokłe podłoże, lepkie grudy,
bez asfaltowych przejść wąskie alejki.
Droga ta znała opowieść o śladach:
mokasynach, onucach i kozakach,
adidasach, bosych stopach i szpilkach.
Zanim przestaną być
dostrzegalne, przydeptane rzędem
następnych śmiercionośnych kroków.
Inni mogą pamiętać zamiast najgorszego
dnia: błoto albo ciasne przejścia między
nagrobkami. Po przemowie w spiesznym odejściu.
Pozostało jedno z miliarda aut, widoczna w papierach
była żona, wynajmowany pokój i karnet
na wszystkie spektakle wciąż trwającego sezonu.
Ostatnie ślady, pierwsze poszlaki nieistnienia,
niech mu lekką będzie ziemia, która znosi
dowodu ciężar.