Pink Floyd – High Hopes

Pink Floyd – High Hopes (album „The Division Bell” 1994, autor: Polly Samson)

mój przekład: 

Wielkie nadzieje

Za linią horyzontu miejsca, gdzie żyliśmy gdy byliśmy młodzi
W świecie cudów i magnesów
Nasze myśli błądziły niezmiennie i bez granic
Gdy podziału dzwon zaczął brzmieć

Wzdłuż Długiej Drogi i dalej hen po grobli
Czy oni wciąż się spotykają tam przy wykopie?

Istniała banda obdartusów, która podążała naszymi śladami
Biegnąc, zanim czas odebrał nam nasze marzenia
Zostawiając miriady małych rzeczy
Próbujących sprowadzić nas na ziemię
Do życia trawionego powolnym rozkładem

Trawa była bardziej zielona
Światło było jaśniejsze
Gdy przyjaciele otaczali
W noce cudów

Patrząc z daleka na żar mostów jarzących się za nami
Rzut okiem na wspomnienie jak zielono było po tamtej stronie
Kroki do przodu postawione lecz lunatykujemy na powrót jeszcze raz
Owładnięci mocą jakiegoś wewnętrznego przypływu

Na większej wysokości, z nierozpostartą flagą
Osiągnęliśmy zawrotne szczyty o jakich marzył świat

Obarczeni na wieki żądzą i ambicją
Ciągle jest w nas niezaspokojony głód
Nasze znużone oczy wciąż błąkają się po horyzoncie
Mimo że jest to droga na której już byliśmy tyle razy

Trawa była bardziej zielona
Światło było jaśniejsze
Smak był słodszy
W noce cudów
Gdy przyjaciele otaczali
Mgła świtu jaśniała
Woda płynęła
Nieskończona rzeka

Na zawsze i bez końca

oryginał: 

Beyond the horizon of the place we lived when we were young
in a world of magnets and miracles
our thoughts strayed constantly and without boundary
the ringing of the division bell had begun

Along the Long Road and on down the Causeway
Do they still meet there by the Cut

There was a ragged band that followed in our footsteps
Running before time took our dreams away
Leaving the myriad small creatures trying to tie us to the ground
To a life consumed by slow decay

The grass was greener
The light was brighter
With friends surrounded
The nights of wonder

Looking beyond the embers of bridges glowing behind us
To a glimpse of how green it was on the other side
Steps taken forwards but sleepwalking back again
Dragged by the force of some inner tide

At a higher altitude with flag unfurled
We reached the dizzy heights of that dreamed of world

Encumbered forever by desire and ambition
There’s a hunger still unsatisfied
Our weary eyes still stray to the horizon
Though down this road we’ve been so many times

The grass was greener
The light was brighter
The taste was sweeter
The nights of wonder
With friends surrounded
The dawn mist glowing
The water flowing
The endless river

Forever and ever